piątek, 23 sierpnia 2013

#5: Dlaczego to wszystko musi tak wyglądać?

       Promienie słońca, które wpadały przez ogromne okno od wschodu ogrzewały mój policzek. Czułam jak po całej twarzy rozchodzi się przyjemne ciepło, które powoli zsuwało się na szyję, kark i do połowy okryte białą kołdrą plecy. Było mi wygodnie. Tak miękko. Uśmiechałam się do siebie, leżąc na idealnie wpasowującym się do mojej pozycji materacu. Oddychałam spokojnie i pozwoliłam ogarnąć się tej błogości. Leżałam na brzuchu, było mi tak dobrze...
      Nie zdziwił mnie dotyk obcych, twardych ust na mojej szyi. Odrobinę spierzchniętych, delikatnie łaskoczących moją wrażliwą skórę. Krótki, twardy zarost, drażniący każdy skrawek mojego karku i góry pleców. Chłodne palce, badające mnie centymetr po centymetrze i gorący oddech tuż przy moim uchu.
      Postać za mną mruknęła leniwie, przylegając do mnie tak, że w sekundę poczułam czyiś ciężar na swoim ciele. Obcy, twardy brzuch naciskał na moje plecy, jedna z dłoni splotła się z moją, a druga powędrowała na odkrytą do połowy pierś, śmiało, lecz bardzo delikatnie mnie drażniąc. Uśmiechnęłam się szerzej, wciąż z przymkniętymi oczami, a po chwili usłyszałam cichy, prowokacyjny śmiech. Męski śmiech i pokryta zarostem broda, wdzierająca się w zagłębienie mojej szyi tylko po to, by złożyć pocałunek na moim obojczyku. Moje powieki wciąż były zaciśnięte, aż do momentu, w którym usłyszałam głośny trzask, a całe ciepło ode mnie odeszło.
     Zerwałam się, podpierając się na łokciach i przestraszona odwróciłam się w stronę źródła tego dźwięku. Zmarszczyłam czoło, spostrzegając, że nie okrywa mnie już biała, miękka pościel, tylko śliska, czarna kapa, a w pomieszczeniu oprócz mnie ni było zupełnie nikogo.
- Długo będziesz się tak wylegiwać? - usłyszałam warknięcie, a przede mną jakby znikąd pojawił się Gerard.

       Obudziłam się zlana potem, a nierówny oddech wcale nie pomagał mi się otrząsnąć z koszmaru, który właśnie przerwałam. Przeczesałam dłonią włosy, biorąc w końcu głębszy oddech i zerkając na zegarek. Siedemnaście po ósmej. Zerwałam się z łóżka w myślach wciąż roztrząsając to, co przed minutą stworzył mój umysł. Mimowolnie zastanawiałam się kim mógłby być tajemniczy mężczyzna. Nieświadomie przywołałam wspomnienie o Larkinie i smutną prawdę, że on nigdy mnie tak nie traktował, nigdy nie zdobyłby się na coś takiego... 
       Nie mogłam pozwolić sobie na rozpamiętywanie. Nie mogłam pozwolić sobie na większą dawkę bólu, który uderzałby we mnie przy każdym kolejnym obrazie dobrych chwil, które przeżywałam w Bradford. Kiedy już poczułam, że w końcu uwolniłam się od tamtego miejsca, a sentyment pogrzebałam gdzieś na dnie mój mózg musiał spłatać mi takiego figla. Nie miałam pojęcia kogo mogę podejrzewać o senne leżenie ze mną w jednym łóżku. Jedyną opcją był mój były chłopak, którego w życiu nie podejrzewałabym o coś tak romantycznego, a z nikim innym, rzecz jasna oprócz Gerarda, nie przeżywałam tak intymnych momentów. 
       Cały poranek próbowałam się czymś zająć, żeby oderwać myśli od dzisiejszej nocy. Tak, to był tylko sen, jednak nie potrafiłam o nim zapomnieć. Sama się sobie dziwiłam, że tak przeżywałam jakąś naturalną,  marę, ale to tak na mnie podziałało, że robiłam to nieświadomie. Usiadłam przy komputerze i wzięłam kilka głębszych oddechów, żeby jak najlepiej skupić się na tym, co zamierzałam teraz robić. Było chwilę po dwunastej, czyli do spotkania z Harry'm pozostało kilka dobrych godzin. Nacisnęłam guzik, uruchamiający laptopa i biorąc kilka potrzebnych książek z półki i segregator zapełniony notatkami, rozsiadłam się wygodnie na miękkim krześle. 
        Zrobiłam więcej niż planowałam. Siedziałam nad tym prawie cztery godziny i przygotowywałam plan nauki dla Styles'a. Zdążyłam ogarnąć prawie wszystko i byłam z siebie naprawdę dumna. Na całe szczęście chłopak kumał całkiem sporo i zapamiętał ważną część materiału z zajęć, więc do mojej roli należało dopracowanie jedynie szczegółów bez których, nie oszukujmy się, nie zaliczy się tego egzaminu. 
        Kiedy byłam już prawie gotowa do wyjścia, a jedynym, co mi pozostało do zrobienia to szybkie upięcie włosów mój telefon dał znać o nowej wiadomości. Wzięłam prędko iphone'a z komody i przeczytałam krótką, ale jakże treściwą informację. Coś mi wypadło, musimy to przełożyć. nadawca - Harry. Kurwa.
        Pół godziny. Za pieprzone pół godziny mieliśmy się spotkać. Za pięć minut miałam trzasnąć drzwiami i lecieć w wyznaczone miejsce. Byłam wściekła. Nie dość, że tyle siedziałam przy komputerze, żeby dopiąć wszystko na ostatni guzik to jeszcze informuje mnie chwilę przed wyjściem z mieszkania, a na dodatek nawet nie dodaje na koniec żadnego "przykro mi" albo chociaż "nie gniewaj się". Weszłam szybko w listę kontaktów i wyszukałam odpowiedni numer, siadając na łóżku i przysuwając do siebie laptopa. Uruchomiłam pocztę elektroniczną.
- Larce? - usłyszałam zdziwiony głos przyjaciółki po drugiej stronie. - Masz mój numer? - spytała z przesadnym niedowierzaniem.
Nie miałam jej za złe, że się tak zgrywała. Miała prawo mieć do mnie żal, że tak ją w ostatnim czasie zlewałam. Dziewczyna mogła mieć jakiś problem, o którym chciała pogadać, a ja za każdym razem mówiłam nie. Czułam, że się od siebie oddalamy i naprawdę to było ostatnim, czego pragnęłam.
- Kup wino, ja zrobię coś do jedzenia. - powiedziałam, jedną ręką trzymając komórkę, a drugą wyszukując odpowiedni adres e-mail. - Za ile możesz u mnie być? - spytałam, wysyłając tej gwiazdeczce masę dokumentów, nad którymi dzisiaj pracowałam. - A i, Peggy? - dodałam. - Naprawdę przepraszam.
- Będę niedługo.





***






- Okej, to co teraz? - spytała blondynka, kiedy tylko na ekranie telewizora pojawiły się napisy końcowe.
     Siedziałyśmy w moim salonie pijąc nasze ulubione, słodkie, czerwone wino i jedząc sałatkę z kurczakiem. Właśnie skończyłyśmy oglądać "Pearl Harbor", roztkliwiając się nad uczuciem łączącym Evelyn z Rafe'em i Danny'm. Uwielbiałyśmy takie nastrojowe filmy. Były idealne na kiepskie dni, które spędzałyśmy razem. I choć żadna z nas nie odezwała się słowem to cieszyłyśmy się, że spędzamy czas właśnie w ten sposób. Nie musiałyśmy pleść trzy po trzy, żeby nie dać za wygraną krępującej ciszy. W naszym przypadku ona nie istniała.
     Poprawiłam się na miękkiej kanapie i podłożyłam prawą nogę pod tyłek, plecami opierając się o stertę poduszek. Wyciągnęłam dłoń z kieliszkiem w stronę Peggy, a ona dolała mi alkoholu z subtelnym uśmiechem na ustach. Chwyciła pilot i przełączała bezmyślnie kanały, co chwilę zagryzając dolną wargę i spoglądając na mnie kątem oka.
- Pegg? - spytałam, unosząc brew do góry. - Czy ty mi o czymś nie mówisz? - spytałam, a na moje usta wpełzł ciekawski uśmiech.
     Ukryła się za kieliszkiem, biorąc większy łyk wina i zawstydzona patrzyła to na telewizor to na swoje kolana, a ja cierpliwie czekałam aż się wygada. Szturchnęłam ją delikatnie nogą, na co zaśmiała się już lekko wstawiona i podniosła na mnie swój wzrok. Bokiem przylgnęła do oparcia kanapy i zaczęła mówić.
- Znasz firmę Cooper's Company? - spytała luźno, a ja momentalnie zamarłam.
     Co ona miała wspólnego z firmą Gerarda? A raczej co wiedziała o ich menadżerze? Boże, czy ona...? Poczułam jak po moich plecach spływa kropla potu, a całe ciało pokrywa gęsia skórka. Zmroziło mnie. Siedziałam tak przed nią z uchylonymi ustami i wpatrywałam się tępo przed siebie, czując jak stres mnie paraliżuje. Nie mogłam się ruszyć, zrobiło mi się gorąco, a głos niemalże się łamał.
- Dlaczego pytasz? - sztywno odpowiedziałam i czekałam na jej reakcję.
- Miałam zajęcia z ich menadżerem... - tutaj niemal dostałam zawału. - Mówiłam ci przecież, że ktoś z tej firmy ma poprowadzić kilka zajęć z prawa handlowego. - upiła kolejny łyk trunku, a ja przerażona czekałam na słowa wyjaśnienia. - Cóż... - zaśmiała się uroczo. - Lekcja była bardzo ciekawa, zwłaszcza, że nauczyciel ma dwadzieścia pięć lat. - mruknęła, dotykając opuszkiem palca kieliszka. - Rozmawiałam z nim chwilę po zajęciach. Wiesz, że on pochodzi z Bradford? Tak jak ty!
     Wiem, kurwa, wiem! Aż za dobrze!
- I co? - dopytałam ostrożnie w myślach modląc się, żeby nie okazało się, że ma z nim coś wspólnego.
- I nic. - odparła smutno. - Na rozmowie się skończyło. Szkoda, bo to naprawdę fajny facet. 
       Odetchnęłam z ulgą. Boże, w tamtym momencie poczułam takie rozluźnienie jak chyba jeszcze nigdy. Aż się uśmiechnęłam, że to wszystko nie dotknęło w żaden sposób ani mnie ani jej w jakiś szczególny sposób. O mały włos, ale jednak. Ktoś jednak nade mną czuwa.
- Niecałe pół godziny temu nasza korespondentka przyłapała dwóch członków słynnego już na całym świecie zespołu One Direction. Zayn Malik i Harry Styles pojawili się w godzinach popołudniowych w jednym z londyńskich barów, gdzie postanowili trochę się zabawić. Jedna z klientek poinformowała media o obecności piosenkarzy, a fotoreporterzy w błyskawicznym tempie pojawili się przed głównym wejściem. - momentalnie odwróciłam wzrok na telewizor, kiedy tylko usłyszałam znajome nazwisko.
     Po tych słowach na ekranie pokazał się film, prawdopodobnie nakręcony komórką, gdzie dwójka chłopaków wychodziła z zatłoczonego klubu. Od razu rozpoznałam Harry'ego, który z opuszczoną głową szedł w stronę ulicy, ciągnąc za sobą Mulata w dużo gorszym stanie. Chłopak obejmował go w talii, drugą ręką przytrzymując jego dłoń na swoim ramieniu. Szatyn też zasłaniał twarz, jednak nie wychodziło mu to tak dobrze, jak przyjacielowi. W pewnym momencie Malik wyśliznął się z rąk Styles'a i niemal upadł na ziemię, jednak w ostatniej chwili, jakby znikąd pojawił się trzeci mężczyzna. Starszy, około czterdziestki. Chwycił pewnie szatyna i ruszyli w trójkę w stronę zaparkowanego tuż obok dużego, terenowego samochodu.
- W ostatnim czasie media aż huczały o swawolności i lekkomyślności członków boysbandu. Zebrali masę negatywnych opinii, po czym zaskoczyli swoich fanów wiadomością o chęci zmiany stylu życia. Harry zaczął kontynuować naukę na University of London, dając dobry przykład swoim nastoletnim fanom, a Zayn przyłączył się do wspierania fundacji walki z rakiem, promując całe przedsięwzięcie. Czyżby jednak nie podołali własnym wymaganiom?
Wzięłam prędko telefon do ręki i przeczytałam ostatniego smsa, "coś mi wypadło, musimy to przełożyć". Pieprz się, Styles!



__________________________________
Okej, ten rozdział nie powala. Właściwie jest najgorszy chyba ze wszystkich, które się już tutaj pojawiły, ale naprawdę nie miałam pomysłu jak inaczej zawrzeć tam te wiadomości. Od teraz będzie więcej chłopców, więcej akcji (mam nadzieję) i o wiele więcej postaci, które porządnie namieszają w życiu bohaterów. Mam nadzieję, że was nie zawiodłam tym rozdziałem, bo dla mnie jest po prostu... straszny, ale nie mam pojęcia czy potrafiłabym napisać go lepiej. ;( Do następnej notki!

5 komentarzy :

  1. Dziewczyno, grzeszysz! Nie mow tak, rozdzial jest super (jak pozostale) I...bardzo sie jaram, ze dodaje pierwsza. Jakos przedtem nie komentowalam, co nie? Szkoda...moze mocny kopniak w dupe dal by Ci wiare w siebie, bo dzisiaj takiego dostajesz w prezencie :)
    co by tu jeszcze duzo gadac?
    Lubie twojego bloga :D
    A co do rozdzialu: nie jest nudny, jest super (powtarzam sie, sory, ale musze) nie znalazlam jeszcze bloga z taka historia.
    Dobra, nie zanudzam, bo i tak nie wiem co napisac. Pa.
    Duzo weny zycze, a od kopniaka i tak nie uciekniesz. Znajde cie!
    Ps ja piedole ludzie, po co wam te...no...jak to sie nazywa to obrazkowe? Pisze z telefonu i ni chuja nie widze tych cyferek i literek, a zwlaszcza w nocy, gdy juz przysypiam. Prosze, zmien to :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ty możesz twierdzić że to jest nudne. No jak? Harry ty pacanie przez te imprezy nie zdasz roku idioto! Weź się w garść! Kłamstwo zawsze wyjdzie na jaw, a ty w dodatku jesteś sławny. Mówi się o tobie kołku. Czekam na kolejny, bo mnie zaciekawiłaś :)

    http://demonsinsidemyhead-hs.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogłam się oderwać *.* Świetne ;D
    http://poczochrane-wlosy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! ;D ale to norma ;))
    Wygląd też cudowny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialnie piszesz, super styl, tak wciąga... Świetny rozdział ;) Twój blog to najlepsze fan fiction 1d jakie czytałam :D
    Pozdrawiam

    hermionegrangerstyle.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń